poniedziałek, 5 sierpnia 2013

Piękne spojrzenie - czyli ulubione tusze do rzęs


Tusz do rzęs - dla mnie zdecydowanie must have w codziennym makijażu - gdybym miała wybierać jeden kolorowy kosmetyk, bez którego nie wyobrażam sobie życia byłby to właśnie tusz do rzęs.

Poszukiwanie idealnego "upiększacza" spojrzenia nie trwało zbyt długo - moim ulubieńcem okazał się Max Factor - False Lash Effect najpierw w wersji klasycznej czarnej, a po wypróbowaniu jego brata pokochałam ten w wersji Fusion, czyli fioletowej.
Tusz spełniał wszystkie moje oczekiwania - ładnie rozczesywał, pogrubiał i delikatnie wydłużał rzęsy. Nie kruszył się, miał mój ulubiony rodzaj szczoteczki - silikonową. Czego można by chcieć więcej ? :D Długo nie kupowałam nic innego.



Instynkt poszukiwaczki drogeryjnej zaprowadził mnie do po raz kolejny do szafy Max Factor, gdzie w moje ręce wpadł wtedy mocno przeceniony tusz 2000 calorie. Rodzaj szczoteczki zupełnie inny - klasyczny, niczym niewyróżniający się. Początkowo nie polubiliśmy się. Musiałam nauczyć się z nim współpracy, ale jakież było moje zdziwienie, kiedy tusz lekko zgęstniał dzięki dostępowi powietrza i przyłożyłam się trochę do wytuszowania nim rzęs. Efekt powalający !!

Buszując po nowinkach kosmetycznych i czytając różne blogi urodowe natknęłam się na tusz Lovely Pump Up (w żółtym opakowaniu :p ) Niewiele myśląc, skuszona również śmieszną ceną jak na tusz, bo około 9zł kupiłam go.
Tusz posiada bardzo fajną silikonową szczoteczkę, lekko wygiętą, co możecie zobaczyć na zdjęciu. Przepięknie wydłuża rzęsy, nie kruszy się, nie odbija na górnej powiece. Pozwala na budowanie efektu, chociaż ja używam go w duecie z innym ulubieńcem ,o którym za chwilę J 
Za tę cenę uważam, że jest to produkt Re-we-la-cyj-ny !!


Ostatnim już w kolejce będzie tusz Volume Million Lashes w wersji excess od L’oreal. Początkowo byłam na siebie strasznie zła, że go kupiłam. Był okropny. Niemiłosiernie sklejał rzęsy, robił efekt tzw. pajęczych nóżek, odbijał się- jednym słowem bubel, ale… Po jakimś czasie, w którym przeleżał na dnie kosmetyczki postanowiłam dać mu drugą szansę. Pomyślałam, że skoro Lovely tak pięknie wydłuża, ale raczej nie pogrubia to połączę je oba , ponieważ Volume Million Lashes fajnie pogrubia i nadaje rzęsom w tym połączeniu objętości– i to był strzał w 10 ! 



Firanki mam już nie tylko w oknach :D
Ten duet króluje na moich rzęsach już dobre kilka miesięcy i nie zamienię ich na chwilę obecną na nic innego.

A Wy polecacie coś godnego wypróbowania? Macie swoich ulubieńców? 

2 komentarze:

  1. Ja jeszcze nie znalazlam tuszu idealnego dla siebie...

    OdpowiedzUsuń
  2. ja mam 2 swoje ulubione tusze: Maybelline colossal volum express 100% black (w tego co widze szczoteczka bardzo podobna do 2000 calorie)oraz AVON superShock MAX, przy czym ten 2 ma chyba trochę fajniejszą silikonową szczoteczkę, mocno pogrubia nie sklejając i też ma przystępną cenę ok 18zł:)Ogólnie łączenie tuszy zwykle wychodzi na dobre:D

    OdpowiedzUsuń